niedziela, 24 sierpnia 2014

5.

POV Fizz
   AAAAAGH! Ale Ashton miał tupet. Wyobraź sobie. Skrada się do mojego pokoju i czyta moje SMS'y. Jak on śmiał? Jaki on miał problem? Oczywiście nie zamierzał mi pomóc z Luke'iem, bo twierdzi, że to niewłaściwe.
   Wiem, wiem. Pewnie teraz sobie myślisz.
"Ash po prostu się o ciebie troszczy"
   Cóż wiesz co? Ashton powinien założyć własną firmę, wtrącania się do nie swoich spraw, zaraz po tym jak odmówił pomocy w rozwiązaniu tej sprawy!
   Skończyłam suszyć włosy i rzuciłam ręcznik na podłogę zakładając ubrania, na spotkanie z Luke'iem.
   Wyszczotkowałam włosy, które stały się pełne objętości, gładkie i błyszczące. Nałożyłam cienie na oczy, tusz do rzęs, puder i eyeliner, a na usta błyszczyk. następnie założyłam kolczyki i naszyjnik do kompletu.
   Prawdę mówiąc wyglądam świetnie. Kto wie? Może Luke w końcu zwróci na mnie uwagę, w co wątpię.
   Hej, wszystko jest możliwe.
   Sprawdziłam godzinę na telefonie, zauważając, że zostało mi tylko pięć minut do spotkania. Wybiegłam z pokoju, przechodząc obok Ashtona, który również wychodził ze swojego pokoju. Zmienił dżinsy i założył koszulkę z podwiniętymi rękami na przedramionach. Jak ja nienawidzę się przyznać, że wygląda dobrze.
   Nie, nie, nie skup się na czymś innym.
- Fizz, nie możesz... - zaczął protestować, ale właśnie wtedy drzwi frontowe otworzyły się i wszedł przez nie Austin.
- O Ashton! Zróbmy to tu i teraz!
   Wyszłam z apartamentu i skierowałam się do windy. Wsiadłam i nacisnęłam przycisk holu.
   Luke siedział już na jednym z krzeseł, znajdujących się w holu. Boże, wyglądał tak gorąco, a jego włosy opadały mu na czoło. Koszulka opinała jago szeroką pierś. Wow... A ja myślałam, że krótka spódniczka i makijaż może chodź w połowie być porównywany do niego.
   Nie, nie, nie Fizz, nie myśl w ten sposób! Dobra, dobra. Uff. Jest dobrze.
   Przeszłam przez hol do miejsca, gdzie siedział Luke. Spojrzał w górę i zamrugał kilka razy powiekami.
- Wow... Fizz... Wyglądasz... Wow...
   Posłałam mu czarujący uśmiech i usiadłam najstaranniej jak mogłam na krześle obok niego.
- Cześć Luke.
- Więc o czym chcesz ze mną porozmawiać? - spytał, wsuwając swój telefon do kieszeni dżinsów.
   Zawahałam się. Czy to naprawdę jest dobry pomysł? A co jeśli Ashton ma rację? Co jeśli on tylko zacznie się śmiać? W czacie gdy byłam pod prysznicem cały czas powtarzałam sobie, że jesteśmy przyjaciółmi, że Luke był zazdrosny, gdy zobaczył mnie siedzącą na kolanach Asha, i że nigdy nie będzie się ze mnie śmiał.
   A co, jeśli to zrobi?
   Dobra Fizz, powiedziałam sobie. Teraz albo nigdy.

POV Ashton
   Chciałem iść do Fizz, ale Austin zastawił mi drogę.
- Dalej Ash. Powiedz to co masz do powiedzenia!
- Ale ja nie mam nic do powiedzenia! - zaprotestowałem. - Austin przysięgam, nic się nie dzieje między mną a Fizz. A teraz jeśli pozwolisz. Zejdź mi z drogi, bo muszę iść do Fizz i zatrzymać ją od zrobienia najgłupszej rzeczy na świecie!
- Co? Ona chce uprawiać seks?
   Zatrzymałem się przed Austinem.
- Drugiej najgłupszej rzeczy w jej życiu.
   Zanim chłopak zadał więcej pytań wyszedłem z pokoju i wszedłem do windy. Nacisnąłem kilka razy przycisk parteru, zanim w końcu ruszyła. Cholera. Powinienem po prostu skorzystać ze schodów.
   Kiedy wpadłem do holu, dostrzegłem Fizz siedzącą z Lukiem. Luke był całkowicie swobodny,  a Fizz wykręcała palce. Oh, jak dobrze. Jeszcze mu nie powiedziała.
- Poważnie Fizz, co chciałaś mi powiedzieć? - Usłyszałam pytanie Luke'a.
- ASHTON IRWIN! NIE BIEGAJ W HOLU! - Pan Green krzyknął na mnie, stając na przeciwko mnie, wychodząc uprzednio zza biurka.
- Przepraszam. - Próbowałem wyminąć mężczyzną. - Naprawdę, muszę dostać się do...
- Znasz zasady!
   Czemu wszyscy na mnie krzyczą?
- Po prostu - zaczęła Fizz, wciąż wykręcając palce. - To trochę krępujące. Mam na myśli...
- Czy chodzi o chłopaka? Czy Fizzy Cilfford w końcu znalazła sobie faceta? - Luke pochylił się do przodu z błyszczącymi oczami. Przypominał mi czternastolatka.
- Um, tak. - Fizz powiedziała cicho, wpatrując się w ziemię. - Ja... Ja...
- Tak? - Luke szturchnął ją. - Kto to jest?
   Wyminąłem szybko pana Green, jak Fizz zaczęła się jąkać.
- To... To...
- To ja!
   Widziałem jak moja odpowiedź dotarła do nich.
   Zarówno szczęka Fizz jak i Luke'a opadły w dół.
   Luke zaczął szybko mrugać, podczas gdy Fizz spojrzała na mnie tak, jakbym nagle zwariował.
- Ty ale... ale. Ash przecież ty jesteś od niej starszy o trzy lata. Jesteś najlepszym przyjacielem moim i jej brata-powiedział Luke, kiedy wstał.
- Przecież wiem... - zacząłem, ale nic więcej nie przychodziło mi do głowy.
- Przecież powiedziałaś mi, że nic między wami nie ma! - Luke krzyknął, wskazując oskarżycielsko na Fizz, która również wstała.
- Ja...
- Nie chcieliśmy, aby wszyscy od razu o tym wiedzieli. - Improwizowałem szybko, kładąc swoje ramie na talii dziewczyny. - Ale Fizz nie mogła znieść, że cię okłamuje, więc zgodziliśmy się, że powinna ci o tym powiedzieć. Ale proszę nie mów o tym nikomu.
   Luke spojrzał na mnie i skrzyżował ręce na piersi.
- Jeśli skrzywdzisz FIzz to osobiście włożę twoją głowę do niszczarki.
- Uhhh. Nie musisz się o to martwić. - Śmieszne. Zawsze myślałem, że to ja będę mówić tak do Luke'a, a nie na odwrót.
   Fizz położyła rękę na moim ramieniu i wciskając paznokcie w moje ciało.
- Ashton - powiedziała z grymasem na twarzy. - Idziemy z powrotem do apartamentu? Musimy o czymś porozmawiać. Do zobaczenia wieczorem Luke!
- Tak, do zobaczenia. - Luke odpowiedział z niejasnym wyrazem twarzy.
   Fizz zaciągnęła mnie do windy, wciąż trzymając mnie za rękę. Uderzyła przycisk windy, a po chwili drzwi otworzyły się. Ding.
- Wejdź - powiedziała z zaciśniętymi zębami.
   Wszedłem do windy, a ona zaraz za mną, naciskając przycisk z naszym piętrem.
- Fizz - zacząłem, bawiąc się rąbkiem koszulki, ale ona uniosła dłoń.
- Nie mów nic - rozkazała. - Po prostu sama już nie wiem.
   Rozumiem dlaczego jest na mnie zła, w końcu powiedziałem jej, że nie będę angażować się w sytuacją... z... Lukiem. Następnie zatrzymałem ją zanim powiedziała mu co czuje. Ale miałem dobre intencje.
   Ale spróbuj to jej wytłumaczyć.
   Po najdłuższej jeździe windą w historii, w końcu ponownie usłyszeliśmy DING, a drzwi powoli otworzyły się. Wyszedłem, a Fizz za mną z zaciśniętymi oczami.
   Kiedy dotarliśmy na miejsce, Fizz bez słowa otworzyła drzwi i weszła do środka. Austina nigdzie nie było widać, ale jego i Michaela sypialnia była zamknięta, co oznaczało, że był prawdopodobnie w niej.
   Fizz spojrzała na mnie. Uh oh...
***
I jak? Mam nadzieję, że się podoba. Dziękuję za wszystkie komentarze pod poprzednim rozdziałem i proszę dodawajcie blog do obserwowanych. Z góry dziękuję (:

3 komentarze: