niedziela, 31 sierpnia 2014

6.

POV Fizzy
   Położyłam ręce na biodrach.
- O co chodzi? - zażądałam od niego wyjaśnień przez zaciśnięte zęby. - Przecież mówiłeś, że nie chcesz brać w tym udziału, bo jeszcze coś się zdarzy. A teraz przychodzisz i mówisz, że jesteś moim chłopakiem? Miałam plan!
- On by się z ciebie tylko śmiał. - Ashton nadal powtarzał tą samą kwestię. - Przecież wiesz o tym Fizz. Widziałaś jego poprzednie dziewczyny, żadna z nich nie wyglądała naturalnie, nie tak jak ty... - Machał rękami w górę i w dół, mówiąc, że wyglądam zbyt naturalnie.
- Dlatego, że są zbyt plastikowe, a ja jestem za naturalna?
- Nie! AAAGH! Nie o to mi chodziło! Po prostu Luke woli dziewczyny typu Selena Gomez, Hilary Duff.
- Je na pewno faceci nie traktują jak swoje siostry - odparłam.
   Zawahał się zanim odpowiedział.
- No cóż nie znam ich osobiście, więc może...
- Ashton! - krzyknęłam, nie zadając sobie nawet trudu aby kontrolować swój gniew. Lubię Luke'a odkąd mam trzynaście lat. Od wtedy co zrujnowałeś naszą pierwszą i jedyną randkę i reraz znowu chcesz wszystko zepsuć!
- Przecież sama prosiłaś mnie czy ci pomogę!-krzyknął na mnie, tracąc nerwy. - To ty chciałaś, abym udawał, że się tobą interesuję...
Przerwałam mu.
- No właśnie, interesuje, tak miało być, a nie że się spotykamy, a teraz... teraz... teraz Luke myśli, że jestem już dla niego niedostępna. No i ci paparazzi. Przecież teraz cała Australia będzie myślała, że jestem dziwką. A jeśli Luke dowie się, o co naprawdę chodzi to mnie znienawidzi. A jak już będą te wszystkie skandale to będę musiała przenieść się do Ameryki Południowej i paść lamy!
   Ash cofnął się o krok, próbując powstrzymać salwę śmiechu.
- Hej, hej, jej, nikt nie będzie wyjeżdżać do Ameryki Południowej paść lamy... I czy mają tam w ogóle lamy?
   Wzruszyłam ramionami.
- Nie wiem. Może to Alpaki.
- Być może. - Myślał o tym przez chwilę, zanim potrząsnął głową jak pies, który próbuje otrząsnąć się z wody i powiedział. - Będziemy musieli znaleźć sposób, aby wydostać się z tego bagna.
- Jak? - Uniosłam brwi w górę.
- Ja...-zatrzymał się. - Zawsze byłaś taka emocjonalna?
- Pytasz, czy jestem taka emocjonalna, gdy moje życie zostało całkowicie zniszczone?
   Ash przyłożył palce do skroni i zaczął ją trzeć.
- Boli mnie głowa - mruknął.. Odetchnął głęboko, podobnie jak na jodze. - Fizz jesteś silną i niezależną dziewczyną, więc weź się w garść!
- Mógłbyś być świetnym terapeutą. - Poinformowałam go sarkastycznie.
- Fizz, oboje wiemy, że ta sytuacja nie jest idealna, ale musimy pracować razem, aby się z tego wszystkiego wydostać.
Skinęłam głową.
- Więc, jakieś pomysły?
POV Ashton
   Zacząłem wytężać mój mózg, ale nadal nic nie przychodziło mi do głowy, więc położyłem się na kanapie z głową zwisającą w dół, a nogi wywiesiłem za oparcie, tak najlepiej mi się myślało. Po kilku minutach powinienem mieć już fantastyczny pomysł.
- I co? - zażądała. - Wymyśliłeś coś?
-No przecież się staram-jęknąłem.
- Czy twój mózg może pracować w takiej pozycji?
   Posłałem jej spojrzenie pełne dezaprobaty.
- Mam wrażenie, że mam bardzo obrażalską fałszywą dziewczynę.
   Rozłożyłem ręce i wpatrywałem się w grający cicho telewizor, w którym ludzie i wszystko inne było do góry nogami. Gdyby nie była młodszą siostrą Michaela i nie znalibyśmy się prawie od urodzenia to może mógłbym ją oczarować moim wyglądem, ale tak to jest na niego odporna. Muszę znaleźć jakiś inny sposób, który pomoże mi wybrnąć z tej sytuacji.
- Tak więc, musisz ze mną zerwać - powiedziała znudzonym głosem.
   I to właśnie sprawiło, że do głowy wpadł mi pewien pomysł.
-Hej...-powiedziałem powoli, uśmiechając się do niej zwycięsko.-Tak jak powiedziałaś musimy zerwać, ale nie teraz. Jakoś na tygodniu zerwę z tobą przy Luke'u, a ty będziesz zupełnie załamana. On będzie próbował cię pocieszać i być może wtedy zda sobie sprawę, że to ty jesteś tą jedyną.
   Fizz przechyliła głowę na bok i zagryzła wargę.
- To nie jest taki zły pomysł - zgodziła się. - Ale racja, to nie jest jeszcze odpowiedni moment aby zerwać. Co mamy robić?
- Będziemy zachowywać się jak zakochani w sobie przed Lukiem.-zasugerował. - Przed wszystkimi będziemy zachowywać się normalnie, ale kiedy tylko na horyzoncie pojawi się Luke będziemy udawać obrzydliwie zakochanych, a on będzie zazdrosny.
   Fizz pokiwała głową.
- To może zadziałać. I tym samym sposobem nie muszę mówić Lukowi, że wykorzystałam ciebie aby on był zazdrosny. Tylko jest jeden problem. Jak będziemy zachowywać się przy reszcie?
- Po prostu nie będziemy razem w tym samym momencie w jednym pokoju co Luke, a jeśli nawet będziemy to przecież pary też mogą zachowywać się normalnie.
- W końcu powiedzieliśmy mu żeby nikomu o tym nie mówił.
- Dokładnie. To jest doskonały plan. Jeszcze tylko jeden problem...
- Jaki? - zapytała, patrząc na mnie nieco zaniepokojona.
- Po tym całym zerwanie nadal będziemy przyjaciółmi, prawda?
   Roześmiała się.
- Oczywiście Ash! Przecież to tylko fałszywe randki między przyjaciółmi, tak?
- Właśnie to chciałem usłyszeć-powiedziałem wstając ze swojego i miejsca  podchodząc do dziewczyna, a następnie owijając rękę wokół jej talii, uśmiechając się do niej uroczo.
   Wyswobodziła się z mojego uścisku i również uśmiechnęła.
- Te fałszywe relacje miały być tylko przy Luke'u.
   Mój telefon zapiszczał, a następnie wyciągnąłem go z kieszeni. Miałem nową wiadomość. Otworzyłem ją przełykając ślinę. Wsunąłem telefon z powrotem do kieszeni.
- Mam bardziej interesujące rzeczy do robienia.
***
UUU! Jutro rozpoczęcie roku szkolnego. Niestety. Mam nadzieję, że ten rok będzie lepszy niż poprzedni. Pozdrawiam i życzę udanego roku szkolnego.

niedziela, 24 sierpnia 2014

5.

POV Fizz
   AAAAAGH! Ale Ashton miał tupet. Wyobraź sobie. Skrada się do mojego pokoju i czyta moje SMS'y. Jak on śmiał? Jaki on miał problem? Oczywiście nie zamierzał mi pomóc z Luke'iem, bo twierdzi, że to niewłaściwe.
   Wiem, wiem. Pewnie teraz sobie myślisz.
"Ash po prostu się o ciebie troszczy"
   Cóż wiesz co? Ashton powinien założyć własną firmę, wtrącania się do nie swoich spraw, zaraz po tym jak odmówił pomocy w rozwiązaniu tej sprawy!
   Skończyłam suszyć włosy i rzuciłam ręcznik na podłogę zakładając ubrania, na spotkanie z Luke'iem.
   Wyszczotkowałam włosy, które stały się pełne objętości, gładkie i błyszczące. Nałożyłam cienie na oczy, tusz do rzęs, puder i eyeliner, a na usta błyszczyk. następnie założyłam kolczyki i naszyjnik do kompletu.
   Prawdę mówiąc wyglądam świetnie. Kto wie? Może Luke w końcu zwróci na mnie uwagę, w co wątpię.
   Hej, wszystko jest możliwe.
   Sprawdziłam godzinę na telefonie, zauważając, że zostało mi tylko pięć minut do spotkania. Wybiegłam z pokoju, przechodząc obok Ashtona, który również wychodził ze swojego pokoju. Zmienił dżinsy i założył koszulkę z podwiniętymi rękami na przedramionach. Jak ja nienawidzę się przyznać, że wygląda dobrze.
   Nie, nie, nie skup się na czymś innym.
- Fizz, nie możesz... - zaczął protestować, ale właśnie wtedy drzwi frontowe otworzyły się i wszedł przez nie Austin.
- O Ashton! Zróbmy to tu i teraz!
   Wyszłam z apartamentu i skierowałam się do windy. Wsiadłam i nacisnęłam przycisk holu.
   Luke siedział już na jednym z krzeseł, znajdujących się w holu. Boże, wyglądał tak gorąco, a jego włosy opadały mu na czoło. Koszulka opinała jago szeroką pierś. Wow... A ja myślałam, że krótka spódniczka i makijaż może chodź w połowie być porównywany do niego.
   Nie, nie, nie Fizz, nie myśl w ten sposób! Dobra, dobra. Uff. Jest dobrze.
   Przeszłam przez hol do miejsca, gdzie siedział Luke. Spojrzał w górę i zamrugał kilka razy powiekami.
- Wow... Fizz... Wyglądasz... Wow...
   Posłałam mu czarujący uśmiech i usiadłam najstaranniej jak mogłam na krześle obok niego.
- Cześć Luke.
- Więc o czym chcesz ze mną porozmawiać? - spytał, wsuwając swój telefon do kieszeni dżinsów.
   Zawahałam się. Czy to naprawdę jest dobry pomysł? A co jeśli Ashton ma rację? Co jeśli on tylko zacznie się śmiać? W czacie gdy byłam pod prysznicem cały czas powtarzałam sobie, że jesteśmy przyjaciółmi, że Luke był zazdrosny, gdy zobaczył mnie siedzącą na kolanach Asha, i że nigdy nie będzie się ze mnie śmiał.
   A co, jeśli to zrobi?
   Dobra Fizz, powiedziałam sobie. Teraz albo nigdy.

POV Ashton
   Chciałem iść do Fizz, ale Austin zastawił mi drogę.
- Dalej Ash. Powiedz to co masz do powiedzenia!
- Ale ja nie mam nic do powiedzenia! - zaprotestowałem. - Austin przysięgam, nic się nie dzieje między mną a Fizz. A teraz jeśli pozwolisz. Zejdź mi z drogi, bo muszę iść do Fizz i zatrzymać ją od zrobienia najgłupszej rzeczy na świecie!
- Co? Ona chce uprawiać seks?
   Zatrzymałem się przed Austinem.
- Drugiej najgłupszej rzeczy w jej życiu.
   Zanim chłopak zadał więcej pytań wyszedłem z pokoju i wszedłem do windy. Nacisnąłem kilka razy przycisk parteru, zanim w końcu ruszyła. Cholera. Powinienem po prostu skorzystać ze schodów.
   Kiedy wpadłem do holu, dostrzegłem Fizz siedzącą z Lukiem. Luke był całkowicie swobodny,  a Fizz wykręcała palce. Oh, jak dobrze. Jeszcze mu nie powiedziała.
- Poważnie Fizz, co chciałaś mi powiedzieć? - Usłyszałam pytanie Luke'a.
- ASHTON IRWIN! NIE BIEGAJ W HOLU! - Pan Green krzyknął na mnie, stając na przeciwko mnie, wychodząc uprzednio zza biurka.
- Przepraszam. - Próbowałem wyminąć mężczyzną. - Naprawdę, muszę dostać się do...
- Znasz zasady!
   Czemu wszyscy na mnie krzyczą?
- Po prostu - zaczęła Fizz, wciąż wykręcając palce. - To trochę krępujące. Mam na myśli...
- Czy chodzi o chłopaka? Czy Fizzy Cilfford w końcu znalazła sobie faceta? - Luke pochylił się do przodu z błyszczącymi oczami. Przypominał mi czternastolatka.
- Um, tak. - Fizz powiedziała cicho, wpatrując się w ziemię. - Ja... Ja...
- Tak? - Luke szturchnął ją. - Kto to jest?
   Wyminąłem szybko pana Green, jak Fizz zaczęła się jąkać.
- To... To...
- To ja!
   Widziałem jak moja odpowiedź dotarła do nich.
   Zarówno szczęka Fizz jak i Luke'a opadły w dół.
   Luke zaczął szybko mrugać, podczas gdy Fizz spojrzała na mnie tak, jakbym nagle zwariował.
- Ty ale... ale. Ash przecież ty jesteś od niej starszy o trzy lata. Jesteś najlepszym przyjacielem moim i jej brata-powiedział Luke, kiedy wstał.
- Przecież wiem... - zacząłem, ale nic więcej nie przychodziło mi do głowy.
- Przecież powiedziałaś mi, że nic między wami nie ma! - Luke krzyknął, wskazując oskarżycielsko na Fizz, która również wstała.
- Ja...
- Nie chcieliśmy, aby wszyscy od razu o tym wiedzieli. - Improwizowałem szybko, kładąc swoje ramie na talii dziewczyny. - Ale Fizz nie mogła znieść, że cię okłamuje, więc zgodziliśmy się, że powinna ci o tym powiedzieć. Ale proszę nie mów o tym nikomu.
   Luke spojrzał na mnie i skrzyżował ręce na piersi.
- Jeśli skrzywdzisz FIzz to osobiście włożę twoją głowę do niszczarki.
- Uhhh. Nie musisz się o to martwić. - Śmieszne. Zawsze myślałem, że to ja będę mówić tak do Luke'a, a nie na odwrót.
   Fizz położyła rękę na moim ramieniu i wciskając paznokcie w moje ciało.
- Ashton - powiedziała z grymasem na twarzy. - Idziemy z powrotem do apartamentu? Musimy o czymś porozmawiać. Do zobaczenia wieczorem Luke!
- Tak, do zobaczenia. - Luke odpowiedział z niejasnym wyrazem twarzy.
   Fizz zaciągnęła mnie do windy, wciąż trzymając mnie za rękę. Uderzyła przycisk windy, a po chwili drzwi otworzyły się. Ding.
- Wejdź - powiedziała z zaciśniętymi zębami.
   Wszedłem do windy, a ona zaraz za mną, naciskając przycisk z naszym piętrem.
- Fizz - zacząłem, bawiąc się rąbkiem koszulki, ale ona uniosła dłoń.
- Nie mów nic - rozkazała. - Po prostu sama już nie wiem.
   Rozumiem dlaczego jest na mnie zła, w końcu powiedziałem jej, że nie będę angażować się w sytuacją... z... Lukiem. Następnie zatrzymałem ją zanim powiedziała mu co czuje. Ale miałem dobre intencje.
   Ale spróbuj to jej wytłumaczyć.
   Po najdłuższej jeździe windą w historii, w końcu ponownie usłyszeliśmy DING, a drzwi powoli otworzyły się. Wyszedłem, a Fizz za mną z zaciśniętymi oczami.
   Kiedy dotarliśmy na miejsce, Fizz bez słowa otworzyła drzwi i weszła do środka. Austina nigdzie nie było widać, ale jego i Michaela sypialnia była zamknięta, co oznaczało, że był prawdopodobnie w niej.
   Fizz spojrzała na mnie. Uh oh...
***
I jak? Mam nadzieję, że się podoba. Dziękuję za wszystkie komentarze pod poprzednim rozdziałem i proszę dodawajcie blog do obserwowanych. Z góry dziękuję (:

poniedziałek, 18 sierpnia 2014

4.

POV Ashton
   Ta dziewczyna jest szalona. Oczywiście wiedziałem to już wcześniej, ale jej szaleństwo jest zdumiewające. Chce żebym traktował ją jak potencjalną dziewczynę, a oboje wiemy jak to się skończy. Przecież to oczywiste, że fałszywe randki nigdy nie kończą się dobrze. Jest tak w każdej komedii dla nastolatków, na litość boską! Nie mogę ryzykować aby złamać Fizz serce, a wiedziałem, że jak będziemy w to brnąć to może się tak zdarzyć. nie mogę zniszczyć naszej przyjaźni. Po prostu nie mogę.
   Ona po prostu weszła do swojej sypialni, a ja jęknąłem. Nie winię jej za to, że jest na mnie zła. Gdybym był na jej miejscu też bym się wkurzył, ale problem w tym, że nią nie jestem. Ale to naprawdę było niesprawiedliwe żeby pytać mnie, czy będziemy udawać że ze sobą chodzimy. Zwłaszcza po tym co wydarzyło się przy basenie z Austinem. Nadal byłem mokry, ale nie chciałem iść do pokoju, ponieważ najpierw muszę porozmawiać z Fizz. Przecież w końcu musi wyjść z pokoju. Wszędzie roznosił się zapach chloru z mojego mokrego ciała. Wątpię żeby mama Fizzy była zachwycona widząc mnie teraz siedzącego na kanapie w salonie. Powinienem był się przebrać od razu jak wróciłem. No dobrze. Było już na to trochę za późno.
   Czekałem około dziesięć minut, aż w końcu drzwi od pokoju dziewczyny otworzyły się, a ona pomaszerowała przed siebie nie zwracając na mnie uwagi. Próbowałem coś powiedzieć, ale ona po prostu szła przed siebie do łazienki. W porządku. Jeśli nie chce ze mną porozmawiać tu, w salonie. Równie dobrze możemy odbyć tą rozmowę w łazience.
   Ruszyłem w kierunku łazienki i zapukałem do drzwi.
- Idź sobie! - zawołała gniewnie od wewnątrz pomieszczenia.
- Nie! - krzyknąłem i nacisnąłem klamkę. Ha! Nie zamknęła drzwi. Musi być na mnie naprawdę wściekła, skoro zapomniała je zamknąć. Cóż lepiej dla mnie.
   Była w połowie rozebrana. Jej koszulka leżała na podłodze, a ona stała w staniku, rozpinając swoje dżinsowe szorty. Spojrzała na mnie zaciekle, kiedy zamykałem za sobą drzwi.
- Czego chcesz? - Skrzyżowała ręce na jej smukłym ciele, starając się ukryć jej górną połowę spod mojego wzroku. To nie pomogło. Moja uwagę wciąż przyciągało jej pół-nagie ciało. Jak Luke może jej nie chcieć? Czy on jest głupi? Och. Czekaj. Nie lubię jej. Nie, to znaczy, nie wiem. Ona jest dla mnie jak młodsza siostra. I nie mogę czuć do niej nic więcej. To byłoby złe. Bardzo złe. I bardzo obrzydliwe. Dobra, skup się Ash. Skup się...
- Chcę, żebyś ze mną porozmawiała - przyznałem. - Postaraj się popatrzeć na to z mojego punktu widzenia. Wyobraź sobie co by się działo w twojej głowie, gdybyś była na moim miejscu. I... Co byś zrobiła?
   Podeszła do mnie. Położyła rękę na mojej piersi. Cholera, zapomniałem założyć koszulkę! Sięgnąłem za siebie otwierając drzwi. Uh oh... Dziewczyna wypchnęła mnie, a ja znalazłem się stojąc w korytarzu poza łazienka. Wpatrując się w zamknięte drzwi. Nie usłyszałem kliknięcia, co oznaczało, że dziewczyna ponownie nie zamknęła drzwi.
   W porządku.
   Jeśli nie chce ze mną rozmawiać również w łazience, to będę musiał zaskoczyć ją w sypialni.
   Udałem się do jej pokoju i usiadłem na łóżku, nie zadając sobie trudu, aby zapalić światło. Miałem tylko nadzieję, że nie spadnie jej ręcznik, kiedy wejdzie do pokoju i mnie tu zobaczy.
   Tylko po co ona bierze prysznic w środku dnia? To ja zostałem wepchnięty do basenu, a nie ona. O ile mi wiadomo, brała go rano. Więc po co bierze drugi?
   Nagle jej telefon, który leżał obok mojej lewej nogi, zapalił się w nową wiadomością. Pisała wcześniej z Luke... Ja naprawdę nie powinienem... Nie będę... Samokontrola Ash... Och, kogo ja oszukuję.
   Podniosłem jej telefon w górę i rozglądając się potajemnie, otwierając wiadomość.
"Do zobaczenia"
   Dobra, dość normalne. Zacząłem przeglądać ich rozmowę, aż w końcu jedna wiadomość wpadła mi w oko.
"Haha, wow. Przesadzasz! Nic się między nami nie dzieje, ja tylko pomagałam mu pokonać Caluma w warcaby, a że nigdzie nie było wolnego miejsca to usiadłam mu na kolach. Wiem, że umówiłeś się ze Scarlett, ale czy moglibyśmy się spotkać o piętnastej?"
   Brzmiało to tak, jakby robiła plany, aby powiedzieć mu co do niego czuje. Nadal trzymałem jej telefon w ręku. Nie mogła mu tego powiedzieć! Znam Luke'a i wiem jak faceci tacy jak oni reagują na takie wiadomości. Chciał rozerwać ją na strzępy. Może nie celowo, ale on złamie jej serce, jeśli po prostu powie mu to w prostu. Jeśli on lubi dziewczyny z piersiami jak balony, to na pewno nie będzie brał na poważnie słów Fizz. Nie dlatego, że nie była ładna, ale dlatego, że nie wyglądała jak lalka Barbie. Fizzy jest mała, ma długie brązowe włosy i duże zielone oczy, i oczywiście nie miała nadmuchiwanych piersi. Jest po prostu skrajnym przeciwieństwem Scarlett. Luke prawdopodobnie zacznie śmiać jej się w twarz i złamie jej serce. Nie mogę pozwolić jej tego zrobić. Muszę coś zrobić. Ale co?
- Co ty do cholery robisz w moim pokoju?
Uh oh.
   Spojrzałem w górę znad jej telefonu, aby zobaczyć Fizz stojącą w drzwiach. Zapaliła światło i zacisnęła ręcznik jeszcze mocniej na swoim ciele.
- Uhhh...
- Czy to jest mój telefon?
- Uhhh...
   Wow, słownictwo to mam rozwinięte. Po prostu super.
   Fizz szybko wyrwała mi jej telefon z ręki.
- Czy ty czytałeś moje wiadomości?
   Powinienem zacząć się modlić, aby wyjść żywym z jej pokoju.
- Fizz... - zacząłem, ale mi przerwała.
- Kto dał ci prawo wchodzić do mojego pokoju i czytać moje SMS'y?
- Przyszedłem po to, aby z tobą porozmawiać - zaprotestowałem. - Masz wiadomość od Luke.
- Och. - Otworzyła wiadomość, i skinęła głowę z zadowoleniem, kiedy ją przeczytała. - Dobrze.
- Czy masz zamiar powiedzieć mu, że go lubisz? - Nie mogłem się powstrzymać, aby nie zapytać.
- To nie twoja sprawa - poinformowała mnie.
- No tak, ale... To znaczy... Jestem zaniepokojony...
- Ash, nie chciałeś mi pomóc. Dlatego muszę zrobić to co, powinnam zrobić już dawno. I w tym przypadku oznacza to, że mówię mu o wszystkim. I nie możesz mnie powstrzymać.
- Ale co jeśli on zacznie się z ciebie tylko śmiać?
   Szybko podeszła do mnie, wciąż mocno trzymając ręcznik. Jestem od niej prawie o półtorej głowy wyższy, ale to było dość zastraszające, więc cofnąłem się do tyłu.
- Nie zrobi tego-powiedziała z determinacją.
- Ale Fizz...
- Nie zrobi tego - powtórzyła, jak mantę. - A teraz, czy byłbyś tak miły i mógł wynieść się z mojego pokoju!?
   Wiedziałem, że przegrałem. Westchnąłem głęboko, przygnębiony i wyszedłem z jej pokoju. Zamknęła za mną drzwi.
   Muszę ją powstrzymać od mówienia Lukowi co do niego czuje. Ale jak mam to zrobić?
***
I jak? Jak myślicie co wymyśli Ash?
Mam nadzieję, że się podoba.

niedziela, 3 sierpnia 2014

3.

Oto rozdział trzeci.
POV Fizzy
   Ashton nie był zbyt szczęśliwy. Wracaliśmy właśnie do naszego apartamentu. Ja musiałam iść schodami, ponieważ Ash pierwszy pojechał windą. Kiedy dostałam się mieszkania, zastałam go całego mokrego i nadal wściekłego.
   Ściągnął koszulkę i rzucił ją na podłogę w kuchni, zanim odwrócił się w moją stronę.
- O to ci chodziło? - splunął. - Żeby Austin zrobił scenę i zwrócił uwagę Luke'a? Bo jestem pewien, że zauważył jak siedzisz mi na kolanach. W końcu, kto nie zauważył? - Zaśmiał się gorzko na końcu zdania.
   Zamknęłam spokojnie drzwi.
- Ashton nie zrobiłam tego specjalnie. Nie miałam pojęcia, że właśnie w tym momencie Austin zdecyduje się w końcu wyjść ze swojego pokoju. Gdybym wiedziała, nigdy bym tego nie zrobiła.
   Jego twarz złagodniała gdy uświadomił sobie, co powiedziałam. Zatrzymał się  i dał mi czas abym mogła obejrzeć jego ciało. To nie tak, że nigdy nie widziałam go bez koszulki, ale zazwyczaj jestem bardziej roztargniona. Ale teraz... Chłopak miał naprawdę niesamowite mięśnie. Był jednym z tych chłopaków o których śnią dziewczyny.
- To nie ma znaczenia-powiedział. - Nigdy nie powinienem się na to zgodzić.
   Przewróciłam oczami.
- Przecież to nic wielkiego. Ludzie siedzą na kolanach sobie nawzajem cały czas.
- Ale to było coś innego. Wiesz, że jak się nachylałaś to miałem idealny widok na twój dekold?
Wow. Był w stanie? Czułam jak na moją twarz wypływa rumieniec.
- Ja... przepraszam, nie miałam pojęcia.
- Nie miałem tego na myśli. Jesteś dla mnie za młoda, i szczerze mówiąc traktuję cię jak młodszą siostrę.
   Westchnęłam zniecierpliwiona.
- Ash, już to wiem. Ja też do ciebie nic nie czuję!
   To było kłamstwo. Bardzo duże kłamstwo. Ale nie mogłam tego powiedzieć blondynowi. On nigdy nie może się o tym dowiedzieć.
- Dobra, dobra - powiedział. - Chciałem się tylko upewnić.
   Nagle mój telefon zaczął wibrować. Wyciągnęłam go z kieszeni.
- Sorry, wiadomość od Luke'a - powiedziałam do Asha i szybko ją otworzyłam.
"Fizz, WTF? Ash, on jest od ciebie o trzy lata starszy! O czym ty myślisz? Czyżbyś uderzyła się w głowę, czy coś? To znaczy, siedziałaś mu nawet na kolanach? Ale ta scena z basenem była świetna!"
   GRRRRR!
- Luke uważa, że to straszne, że siedziałam ci na kolanach. Chyba jest zazdrosny. - Tryskałam radością, a Ash podniósł kciuki w górę.
- Jak dobrze. To znaczy, że już nigdy nie będziemy musieli więcej robić rzeczy w tym stylu?
- Właściwie...
   Ash oparł się o kanapę.
- Właściwie co, Fizzy?
- To znaczy, on już jest trochę zazdrosny. A wyobraź sobie, co by było, no nie wiem, że widzi że spotkamy się ze sobą kilka razy.
- Chcesz żebyśmy chodzili na fałszywe randki?
- To nie muszą być randki - nalegałam. - Mogą być takie podstawowe rzeczy. Jak trzymanie się ze ręce, czy coś.
- Fizz, Austin przed chwilą wrzucił mnie do basenu, bo siedziałaś mi na kolanach. Jeśli zobaczy to co przed chwilą powiedziałaś to może się wkurzyć trochę bardziej, nie uważasz?
   Usiadłam obok niego na kanapie.
- Ash, to nie tak, że będziemy to robić w miejscach publicznych! Po prostu... nie wiem... Traktuj mnie jak przyjaciółkę - powiedziałam, ale on już traktował mnie jak przyjaciółkę.
- Fizz, twój brat jest niebezpieczny, jeśli chodzi o twoje bezpieczeństwo! A ty już jesteś moją przyjaciółką! A do tego jesteś ode mnie o trzy lata młodsza!
- No i co z tego - powiedziałam, wzruszając ramionami. - Jesteśmy w Sidney. Kobiety, które mają około dwudziestki spotykają się ze dwa razy starszymi od siebie. To naprawdę nic wielkiego.
- Fizz, masz szesnaście lat. Jesteś nieletnia. Ja jestem już pełnoletni. Mogę wyjść do baru i pić alkohol, a ty nie możesz nawet dostać się do klubu.
- Mogę chodzić do klubów dla nastolatków-zaprotestowałam. - I tu nie chodzi o to, że masz mnie zabierać do klubów, tylko żebyśmy spędzali więcej czasu.
   Ash jęknął i przeczesał włosy palcami.
- A przyszło ci do głowy co powiedzą na to te wszystkie tabloidy? Fizz jesteś siostrą Michaela Clifforda. Jeśli gdzieś pojawią się nasze zdjęcia razem, to całe miast będzie o tym plotkować. To może się łatwo przekształcić w skandal. Powiedzą, że razem sypiamy, a następnie będziesz klasyfikowana jako dziwka. I co o tym będzie myśleć Luke?
- To musimy tak to zrobić żeby tylko on to widział - zasugerowałam.
- Nie. On pomyśli, że nie powinien się teraz wokół ciebie kręcić, przeze mnie. A poza tym to będzie złe dla jego reputacji. Jeśli on nie lubi cię takiej jaka jesteś to po prostu nie jest ciebie wart. Nie powinnaś udawać kogoś innego, żeby zwrócić na siebie uwagę jakiegoś chłopaka.
   Zerwałam się na równe nogi.
- Bądź co bądź nadal go lubię! Może nawet kocham! A teraz? Nic z tego nie będzie, bo nie chcesz mi pomóc! - Pobiegłam do mojej sypialni, upewniając się, że zamknęłam za sobą drzwi.
   Rzuciłam się na łóżko. Jedna z rzeczy o mnie, mam problemy z gniewem. Bardzo szybko się wkurzam, ale równie szybko się uspokajam. Już powoli zaczynam oddychać normalnie.
   Jak ja nienawidzę tego przyznać, że Ashoton ma rację. Jeśli Luke nic do mnie teraz nie czuje, to dlaczego miałabym być dziewczyną z jego marzeń, jakbym zaczęła spotykać się z Ashem częściej. I to byłoby oczywiste, że tabloidy nazwałyby mnie dziwka. W końcu Ash był sławny z tego, że często zmienia dziewczyny. A czy ja naprawdę chcę być jedną z nich? Na pewno nie!
   Chciałabym tylko móc zaspokoić się podziwianiem Luke'a z daleka. A może zacząć szukać sobie innego faceta. Możne znalazłabym kogoś kto naprawdę będzie mnie lubić, a nie będzie widział we mnie tylko młodszą siostrę. Nadal mam na sobie pierścień czystości. To nie z mojego własnego wyboru, ale Austin zabije każdego chłopaka, który chciałby się do mnie zbliżyć. Hmmm... To może być jeden z powodów, dlaczego nie podobam się Lukowi...
   Uświadomiłam sobie nagle, że jeszcze nie odpisałam Lukowi. Ale nie mam pojęcia co mam mu napisać.
   Hej. Ash na mnie nie leci, właściwie to siedziałam mu na kolanach aby wzbudzić w tobie zazdrość, bo bardzo cię lubię i chciałaby abyś to ze mną całował się na scenie zamiast tej suki. Chcesz wyjść wieczorem?
   Hah, tak właśnie chciałam mu teraz powiedzieć.
   Przekręciłam się na brzuch chowając twarz w poduszkę. cała ta sytuacja jest po prostu do dupy. Jak to jest, że każdy przystojny facet w tym hotelu myśli o mnie tylko jak o młodszej siostrze? To znaczy zarówno Luke jaki i Ash. Czy ja naprawdę muszę mieć takiego pecha? Musiałam zrobić coś okropnego w poprzednim życiu, by zasłużyć na ten rodzaj kary. Musiałam być w tym gronie miłośników, którzy uważli, że należy odcinać ludziom głowy za przestępstwa. a teraz ja cierpiałam kary. Życie jest takie niesprawiedliwe.
   Sprawa z Ashtonem. Jest on jednym z tych facetów, których nigdy nie można mieć, którzy nigdy nie patrzą na ciebie dwa razy, można o nich tylko i wyłącznie fantazjować.
   Jest on takim złym chłopcem z zespołu i kobieciarzem. On jest jednym z chłopaków, których dziewczyny szukają zdjęć w Internecie w kompielówkach. Nie, że ja kiedykolwiek coś takiego robiłam...
   Nie umiem nawet policzyć ile miał dziewczyn odkąd skończył osiemnaście lat. Calum i Camille często rozstają się, ale zawsze kończy się na tym, że znowu są razem. Austin i Sophie byli razem przez pięć lat, ale rozstali się ponieważ... no cóż... nie jestem do końca pewna dlaczego zerwali. Austin nie powiedział. A natomiast Michael jest całkowicie i zupełnie wolny. Za to za Lukiem szaleje większość dziewczyn, ale chłopak niezbyt zwraca na nie uwagę, chyba, że jak jakaś wpadnie mu w oko. Na przykład Scarlett. I wreszcie mamy Ashtona, który chodzi z dziewczyną kilka tygodni, czasami miesiąc, które są ciekawe i dobre w... hm... wiecie, ale potem je porzuca i przechodzi do następnej.
   On jest dumny ze swojego statusu łamacza serc w zespole. Jest jak narkotyk i dobrze o tym wie. Z jego seksownym uśmiechem może sprawić, że dziewczyny klękają u jego stóp. Myślę, że on nie ma zbytniego szacunku dla tych wszystkich dziewczyn. A biorąc pod uwagę to, że nie chciał zgodzić się na mój plan, dowodzi to, że szanuje mnie bardziej od swoich koleżanek. Ale to nadal nie pomaga w mojej sytuacji... Dobra, skoro Ash nie chce mi pomóc z Lukiem... Cóż... Chyba będę musiała zrobić wszystko na własną rękę.
   Wyciągnęłam mój telefon i spojrzałam na wiadomość od Luke'a. Nie ma mowy żebym powiedziała mu, że chciałam żeby był o mnie zazdrosny, ale myślę, że mogę go uspokoić, tym że nic nie dzieje się między mną a Ashem.
   Szybko napisałam mu wiadomość.
"Haha, wow. Przesadzasz! Nic się między nami nie dzieje, ja tylko pomagałam mu pokonać Caluma w warcaby, a że nigdzie nie było wolnego miejsca to usiadłam mu na kolach. Wiem, że umówiłeś się ze Scarlett, ale czy moglibyśmy się spotkać o piętnastej?"
   Teraz tylko trzeba czekać na jego SMS'a. Gdyby miał trochę wolnego czasu przed swoją randką, to chciałabym mu powiedzieć co do niego czuję.
   Wiadomość otrzymałam o wiele szybciej niż ja odpisałam na jego, i w ciągu minuty ekran mojej komórki wyświetlił się z napisem "1 nowa wiadomość". Otworztłam ją i szybko przeczytałam.
"To dobrze. To byłoby straszne. Wiem, że Ash to mój kumpel, ale to nie zmienia faktu, że on ma dziewiętnaście lat. To znaczy nadal jesteście dla siebie brat&siostra, prawda? ;) W każdym razie. Tak, nie ma problemu. Ze Scarlett spotykam się dopiero o dziewiętnastej, a wcześniej mam trochę wolnego czasu. Tak więc o piętnastej spotkajmy się w holu. Obiecuję, że tym razem się nie spóźnię ;P"
   Tak, to jest to. Nadszedł czas by mu powiedzieć. Moje palce przeleciały po klawiaturze wystukując wiadomość.
"Cool, do zobaczenia potem =)"
   Rzuciłam telefon na łóżko i postanowiłam zacząć się szykować. Chciałam mu zaimponować, a pierwsze co zrobię to pozbędę się z siebie tego smrodu z moich włosów. O wiele bardziej wolę zapach truskawek niż chloru.
   Wyszłam z mojego pokoju i przeszłam obok Ashtona, który nadal siedział na kanapie. Otworzył usta, żeby coś powiedzieć, ale nawet na niego nie spojrzałam, tylko od razu weszłam do łazienki.
***
Proszę zostawiajcie komentarze, są one dla mnie naprawdę ważne.