piątek, 31 października 2014

9.

POV Ashton
- Aż tak źle wygląda moja twarz? - spytałem po kilku minutach.
   Fizz odsunęła lud i pochyliła się lekko do przodu.
- No...
- Śmiało - powiedziałem z westchnieniem. - Jestem mężczyzną. Możesz to zrobić.
   Wargi Fizzy drgnęły w górę w lekkim uśmiechu.
- Z tym punktem mogę się spierać.
- Z którą częścią?
- Z obiema tak samo.
- Daj spokój. Po prostu powiedz mi jak wygląda moja twarz.
- Wyglądasz jakbyś walną twarzą w mur z cegieł - powiedziała, zagryzając wargę.
   Jęknąłem lekko gdy jeden z siniaków zapulsował.
- To źle?
- Trochę.
   Dziewczyna ponownie przyłożyła lód do mojej twarzy.
- Myślę, że powinieneś pojechać do lekarza. Ale skoro nie chcesz, nie będę cię do niczego zmuszać.
   Położyłem rękę na jej dłoni, którą trzymała na paczce lodu przy moim policzku i uśmiechnąłem się do niej, próbując nie krzywić się z bólu.
- Gdyby nie twoja pomoc to pewnie wyglądałbym jeszcze gorzej.
   Jej usta wygięły się w uśmiechu, a w oczach ujrzałem coś czego nigdy wcześniej nie widziałem.
- Dzięki Ash.
   Próbowałem utrzymać jej wzrok, aby dowiedzieć się co to jest, dopóki ból nie pojawił się ponownie. Zamknąłem oczy i zacisnąłem jedną dłoń.
   Fizz skrzywiła się nieco, a worek z lodem zsunął się nieco na moje oko.
- Co się stało? - zapytałem zaniepokojony.
- Nic - odpowiedziała szybko. - Nic mi nie jest.
   Przeniosłem swoją rękę z powrotem na jej.
- Nie, nie. Coś się stało?
- To nic ważnego. Po prostu... - Przechyliła się, poprawiając lud na mojej twarzy. - Po prostu muszę usiąść.
   Wskazałem na pusty materac obok mnie.
- Więc usiądź.
- A co jeśli Austin wróci? - spytała. - Przecież wkurzy się jeszcze bardziej. Przecież jestem w twoim pokoju i na dodatek mamy siedzieć na jednym łóżku? On będzie myślał o najgorszym.
   Wiem co ma na myśli. Siedzenie na czyimś łóżku może wydawać się kompletnie nieszkodliwe, ale w głowie Austina wszystko staje się bardziej poważne.
- Spokojnie. Przecież jest z twoją mamą. Możesz śmiało siadać.
   Zawahała się, ale po chwili usiadła obok mnie. Jej kolana prawie stykały się z moimi, a ja cieszyłem się z tego małego kontaktu. To było przyjemne, przytulne i wygodne. Może trochę zbyt wygodne...
   Szukałem w umyśle jakiegoś tematu, aż wreszcie zdecydowałem się na jakiś.
- Co myślisz o filmie?
   Roześmiała się.
- Masz na myśli tą część, którą oglądaliśmy? To było bardzo... romantyczne. Już w piątej minucie przypomniałam sobie dlaczego wolę filmy akcji. A ty? Podobał ci się?
- Uhhh.. Romantyczne filmy... To również nie mój gust.. Ale był zdecydowanie lepszy niż "Kucykowa Księżniczka"
   Fizz zaczęła się śmiać, odrzucając głowę do tyłu.
- Sama nie wiem. Prawdopodobnie "Kucykowa Księżniczka" nie była tak obrzydliwie słodka jak "Słodki SMS"
   Zanim zdążyłem odpowiedzieć, dziewczyna ponownie się odezwała.
- Właśnie sobie przypomniałam. Wiem co może pomóc na twoje siniaki? - Skoczyła w górę, pozwalając aby lód spadł na łóżko.
   Mam nadzieję, że on nie przyniesie tego co mam na myśli. To najgorsza maść na świecie. Nie wspominając już o najgorszym zapachu. Pachnie jak kwaśne mleko, dym papierosowy i zgniłe jaja. Chyba żadna maść nie pachnie gorzej.
   Ale po wydarzeniach z tego wieczoru, chyba nie może zdarzyć się nic gorszego.
POV Fizzy
   Pogrzebałam trochę w apteczce w łazience, w poszukiwaniu BruiseHealer. Wiem, że Ash nienawidzi tej maści, ale dzięki niej szybciej zagoją się jego rany, niżby miał trzymać tylko lód. Musi się pozbyć jak najszybciej tych siniaków, bo paparrazzi nie dawali by mu spokoju.
  Nie mogę mu pomóc, ale cały czas myślę o tym, co zrobił gdy powiedziałam, że powinien pojechać do lekarza. Ash jednak potrafi być miły kiedy chce.
   W końcu dostrzegłam białą tubkę maści z niebieskimi napisami: BRUISEHEALER-leczy siniaki trzy razy szybciej.
   Wzięłam tubkę i wyszłam z łazienki do pokoju Ashtona, Caluma i Luke'a
   Ash wciąż siedział na łóżku, trzymając lód przy szyi. Rozejrzał się czujnie, gdy weszłam do pokoju.
- Proszę powiedz mi, że nie... AAAAAGGGGGHHHHH! - To niesamowite, że dziewiętnastoletni chłopak może mieć taki piskliwy krzyk. Ale dokładnie to właśnie zrobił, widząc BruiseHealer. Krzyczał jak pięcioletnia dziewczynka. Odrzucił kostki lodu, które spadły obok łóżka. Na nieszczęście dla niego stałam przed drzwiami i nie miał jak uciec. Zamiast tego wczołgał się jeszcze bardziej na łóżko, a ja podeszłam do niego.
- Fizz... - zaczął błagalnie. - Nie zrobisz tego... nie jesteś taka... proszę nie! - Przesunął się na bok, poza mój zasięg. Zrobiłam to samo i rzuciłam się na niego przyciskając go do łóżka. Oczy mu się rozszerzyły. - Fizzy... proszę... proszę... - jęknął.
   Uśmiechnęłam się złośliwie.
- A teraz bądź grzecznym chłopcem i się nie ruszaj, a ja zajmę się resztą. Powiedz tylko gdzie cię boli - dodałam jakbym była pielęgniarką, która próbuje flirtować z pacjentem.
- Wiesz gdzie boli-powiedział ochryple. - Ale Fizz... nie będziesz... proszę... proszę,,, AAAGH!
   Wykrzyknął ostatnie słowo, bo właśnie odkręciłam tubkę.
   Skrzywiłam się. Zapach naprawdę jest okropny. Nie mogę go winić, że nie chce posmarować się tą maścią, ale trzeba się jakoś pozbyć tych siniaków.
   Wycisnęłam trochę na palce i skierowałam na szyję chłopaka, gdzie miał siniaki.
- FIZZY! - Ash krzyknął. - FIZZ! Oh wow, to jest niesamowite! WHOA!Ohhhh! - Przechylił głowę, kiedy poczuł jak ból powoli ustaje.
- Co się tu do cholery dzieje?
   Ash podniósł się na tyle, aby zobaczyć stojących w drzwiach Austina i mamę, patrzących na nas ze zdezorientowaniem. Musieli wrócić, kiedy Ash krzyczał, bo nic nie słyszeliśmy.
   Nagle dotarło do mnie jak musimy wyglądać... i te dźwięki. Leżę na Ashu z ręką na jego szyi, a on krzyczy. Ups..
   Chciałam wstać, ale zrobiłam to za gwałtownie, straciłam równowagę i wpadłam prosto na Asha. Coś mi mówi, że nie pomogłam w tej sytuacji.
   Ash złapał mnie zanim spadłam z łóżka. Austin przeszedł pokój trzema dużymi, wściekłymi krokami, gotowy wyciągnąć mnie z łóżka.
- Austin - powiedziała mama. - Nie.. wysłuchaj ich... przecież są w ubraniach...
   Innymi słowy, chciała powiedzieć, że to niemożliwe, żebyśmy uprawiali seks.
- Ale... - Austin jęknął.
- Austin, na pewno nie jest tak jak to wygląda.
- Dziękuję! - powiedziałam, wciąż leżąc na Ashu.
- Fizzy, to że nadal leżysz na Ashu nie pomaga twojej sytuacji.
- Już mamusiu - odpowiedziałam najniewinniej jak umiałam.
   Zeszłam z Asha na materac obok, a następnie zeszłam na podłogę. Ash usiadł i również wstał.
   Mama zarówno jak Austin dyszeli.
- Co ci się stało? - spytała mama.
- My...hm... - zaczął Ash.
- Wpadliśmy w kinie na Jamesa - powiedziałam, nie podając dokładnie gdzie i z kim był.
- Co on tam robił? - zapytał Austin. - Myślałem, że on chodzi tylko na najlepsze, jego zdaniem, filmy.
- Był na "Słodki SMS 3" Powiedział, że jeden z aktorów, którzy grają w tym filmie będzie  w "Dom Zombi.
   Austin poruszył się nieco.
- Czy była tam też Sophie?
    Spojrzeliśmy z Ashem na siebie.
- Uhhh... - zaczął.
- Cóż... - skończyłam.
   Austin przeczesał palcami niedbale włosy.
- Wiem.
- Ale Ash, co ci się stało? - naciskała mama.
- James powiedział kilka rzeczy o Fizzy a ja... uderzyłem go... i zaczęliśmy się bić...
- Jakie rzeczy? - chciała wiedzieć mama.
- Mówił o moich poczynaniach seksualnych - pisnęłam.
- Zabiję tego sukinsyna! - ryknął Austin.
- Nie, nie wystarczy, że jeden już próbował,a ja mam nadzieję, że przeżył - powiedziałam mama.
- Niestety - Ash warknął, zaciskając pięści
- Więc... Czy nie moglibyśmy przejść z naszą rozmową do salonu? - kontynuowałam mama.
- Możemy. Ale Fizz i Ash mają siedzieć przynajmniej dwa metry od siebie - poinformował nas Austin.
- Nie uważasz, że to trochę za daleko od siebie - powiedziała do niego mama.
- Ale maamo...
- Austin...
- Mamo - wtrąciłam. - Nic się nie stało, po prostu chciałam posmarować tym siniaki Ashtona. - Pokazałam im trzymaną przeze mnie tubkę BruiseHealer. - To nic wielkiego. Chciałam mu tylko pomóc.
- Czy to dlatego tak krzyczał i jęczał? - Austin zapytał podejrzliwie.
- Cóż, najpierw bałem się zapachu, ale bardzo pomogło z bólem - wyjaśnił Ash, wzruszając ramionami.
- I to tylko tyle? - spytał jeszcze raz na potwierdzenie.
- Tak, to tylko tyle - stwierdziliśmy z Ashem
- W porządku - powiedziała mama. - Jak chcecie to sobie jeszcze porozmawiajcie. Ja idę spać. Dobranoc dzieci.
***
Wiem, że rozdział krótki i nudny, ale spokojnie w następnym będzie działo się dużo więcej i pojawi się nowa postać. Rozdział powinien pojawić się również szybciej.
Jak się podoba to zostawiajcie komentarze i obserwujcie :)

2 komentarze:

  1. Wcale nie jest nudny, co ty piszesz. Jest idealny!
    Kocham!

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham! Po prostu ubóstwiam. Najlepszy blog 4ever!

    OdpowiedzUsuń